Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/295

Ta strona została przepisana.
„Moje drogie dziecię!

„Spodziewam się, że list mój w dobrem was zastanie zdrowiu i że dołączony ptaszek wart będzie poprzednich; bo mi się zdaje być jeszcze tłuściejszym i, że tak powiem, mięsistszym. Na przyszły rok, przyślę wam dla odmiany kapłona, a odeślejcież mi kosz, razem z dwoma dawniejszymi. Miałem wypadek z moją wozówką, której dach uleciał pomiędzy drzewa jednej nocy, kiedy wiatr dął silny. Zbiory także nie bardzo świetnie wypadły. Wreszcie, nie wiem kiedy będę mógł was odwiedzić. Tak mi teraz trudno z domu się oddalić, odkąd sam zostałem, kochana moja Emmo!
Tu była przerwa w wierszach, jak gdyby poczciwiec złożył był pióro dla podumania przez chwilę.
„Co do mnie, zdrów jestem, dzięki Bogu, mam tylko katar, który nabyłem w tych dniach na jarmarku w Yvetôt, dokąd poszedłem dla zgodzenia nowego pastucha, odprawiłem bowiem mojego, z powodu zbytniej wybredności jego. Ileż to człowiek nadręczyć się musi z tymi łotrami! Zresztą, był to chłopak nieuczciwy.
„Dowiedziałem się od wędrownego kramarza, który przechodząc tej zimy przez waszą okolicę, kazał sobie ząb wyrwać, że Bovary, ciągle pracuje.