dał kogo do trzymania skazanego na odcięcie członka. Posłano po zakrystyana Lestiboudois i pan Canivet, zawinąwszy rękawy przeszedł do sali bilardowej, podczas gdy aptekarz pozostał z oberżystką i Artemizą, które bledsze od swych fartuszków drżały słuchając podedrzwiami.
Bovary przez ten czas, nieśmiał ruszyć się z domu. Siedział w salce na dole, przy wystygłym kominku, z głową na piersi spuszczoną, rękoma złożonemi, oczyma błędnie w jedno miejsce wlepionemi. Co za nieszczęście! myślał w duchu, jaki straszny zawód! A przecież, żadnej nie zaniedbał ostrożności! Jakaś fatalność się przyplątała. Jakkolwiekbądź, jeżeliby Hipolit umarł, on byłby jego zabójcą. Nadto, cóż powie, gdy go inni pacyenci zapytywać będą? A może się w czemkolwiek pomylił? Szukał, lecz znaleźć nie mógł. Jednakże, najsławniejsi chirurgowie mylili się czasem. Ale temu nikt nie uwierzy! przeciwnie, wszyscy wyśmiewać go będą, szkalować! To się rozniesie aż do Forges! aż do Neufszatelu! aż do Rouen! wszędzie! Kto wie nawet, czy koledzy pisać przeciwko niemu nie będą? Wywiązałaby się z tego polemika, trzebaby odpowiadać w dziennikach. Sam nawet Hipolit mógłby mu proces wytoczyć. Widział
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/317
Ta strona została przepisana.