Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/318

Ta strona została przepisana.

się już shańbionym, zgubionym! A wyobraźnia jego, pełna najrozmaitszych przypuszczeń, kołowała pośród nich jak próżna beczka morskiemi falami miotana.
Emma, siedząc naprzeciwko męża i patrząc na niego, nie podzielała jego upokorzenia, bo innego doznawała: że mogła sobie wyobrazić, iż taki człowiek wart był cokolwiek, jak gdyby już wielokrotnie nie była się dostatecznie przekonała o jego mierności.
Karol zaczął się przechadzać wzdłuż i w szerz pokoju. Buty jego skrzypiały po podłodze.
— Usiądźże! powiedziała, drażnisz mnie!
Usiadł.
Jak mogła (ona, tak inteligentna) raz jeszcze mu zaufać? Zresztą, jakieś opłakane zaślepienie skłoniło ją do zaprzepaszczenia całego życia swego w nieustannych poświęceniach? Przypominała sobie wszystkie swoje ambitne dążenia, wszystkie doznane niedostatki, prozę małżeństwa, domowego gospodarstwa, marzenia w błoto strącone jak jaskółki z przestrzelonemi skrzydełkami, wszystko czego pragnęła, wszystko czego sobie odmówiła, wszystko co mogła była mieć a czego się pozbawiła? i dla czego? dla kogo?