ocierając się jedna o drugą, wzajemnie się zatarły. Wreszcie przeczytał kilka jej listów; były pełne objaśnień i zapytań, tyczących się ich podróży, krótkie, zwięzłe i naglące, jak listy urzędnicze. Chciał przejrzeć dawniejsze, długie i miłosne; aby je dobyć z głębi pudła, rozrzucił wszystkie; co uczyniwszy, zaczął przetrząsać ten stos papierów i rzeczy, w którym pomieszane były zeschłe bukiety, podwiązka, czarna maska, szpilki i włosy — włosy! ciemne, jasne; niektóre zaczepione o zameczek pudła, rwały się jak go otwierano.
Tak grzebiąc pośród swych pamiątek, rozpatrywał pismo i styl listów, równie urozmaicone jak ich pisownia. Były pomiędzy nimi tkliwe i wesołe, żartobliwe i melancholiczne; niektóre żądały miłości, inne tylko pieniędzy. Czasem jeden wyraz przywodził mu na pamięć twarz, ruch, dźwięk głosu; czasem nic sobie nie przypominał.
W rzeczy samej, te kobiety, tłocząc się razem w jego pamięci, zawadzały sobie wzajemnie i drobniały, jak pod jednym poziomem miłości, która ich równała. Biorąc garściami wszystkie te pomieszane listy, bawił się czas jakiś przesypywaniem ich z prawej do lewej ręki. Wreszcie znudzony, senny, odniósł pudło do szafy, mówiąc sam do siebie;
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/347
Ta strona została przepisana.