aby dalej wzrok zapuścić; lecz na widnokręgu dojrzała tylko palące się trawy, które dymiły na wzgórzach.
— Zmęczysz się, kochanko, rzekł Bovary.
I pociągając ją ku altance, dodał:
— Usiądź na tej ławeczce: tu ci będzie dobrze.
— O! nie, nie tam, nie tam! zaprotestowała słabnącym głosem:
Omdlała, i od tego wieczoru zapadła znowu. Choroba jej teraz przybrała charakter bardziej niepewny i skomplikowany. Cierpiała już to na serce, już to na piersi, na głowę, na ból we wszystkich członkach; miewała nawet wymioty; które Karolowi wydały się pierwszymi symptomatami raka w żołądku.
A biedny człowiek miał jeszcze w dodatku kłopoty pieniężne!
Po pierwsze, nie wiedział jakim sposobem wynagrodzić pana Homais za wszystkie wzięte u niego lekarstwa, a chociaż jako lekarz, byłby mógł nie płacić za nie, wszelako wstydził się trochę takich zobowiązań. Następnie wydatek domowy,