Wreszcie zapłonęły lampiony orkiestry; żyrandol spuścił się z góry rozlewając po sali nagłe rozweselenie razem ze światłem swych rżniętych szkieł, następnie muzykanci weszli po jednemu, po czem zaczęło się przeciągłe mruczenie basów, pisk skrzypiec, mianowicie fletów i oboi. W tem dało się słyszeć trzykrotne uderzenie na scenie; cymbały zadudniły, dęte instrumenta wzięły akordy, i kurtyna podnosząc się odsłoniła szkocki krajobraz.
Była to polanka w lesie, po lewej stronie szemrało źródło ocienione dębem. Włościanie i panowie, w pledach zarzuconych na ramiona, śpiewali chórem pieśń myśliwską; potem nadszedł jakiś wódz, który wzywał anioła ciemności wznosząc obie ręce do góry, zjawił się jeszcze drugi i myśliwi zaśpiewali znowu.
Emma ujrzała się przeniesioną w świat Walter-Scotta, który ją zachwycał w epoce jej pierwszej młodości. Zdawało jej się, że słyszy pośród mgły, odgłos szkockich kobz rozlegający się po zaroślach. Zresztą, mając przez wspomnienia romansu ułatwione zrozumienie libretta, postępowała krok w krok za intrygą, podczas gdy niepochwycone myśli krążyły po głowie i rozpraszały się pod
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/383
Ta strona została przepisana.