kwintniejszego, jak ubitej śmietany lub kompotu z gruszek. Opowiadał zajmujące historye. Karol rozweselił się na chwilę, wspomnienie żony zasępiło go. Przyniesiono kawę, zapomniał znowu o swem zmartwieniu.
Coraz mniej o niem myślał, w miarę jak się przyzwyczajał żyć samym. Nieznana mu dotąd przyjemność niezależności uczyniła samotność znośniejszą. Mógł teraz dowolnie zmieniać swoje godziny obiadowe, wychodzić i powracać bez opowiadania się nikomu i wyciągać swobodnie na łóżku, kiedy był zmęczonym. Pieścił się więc, dogadzał sobie i przyjmował pociechy jakich mu udzielano. Z drugiej strony, śmierć żony, nie zaszkodziła mu w jego zawodzie, gdyż powtarzano przez cały miesiąc: „Biedny człowiek co za nieszczęście!” Imie jego nabrało rozgłosu, praktyka się zwiększyła; nadto, mógł odwiedzać Bertaux ile mu się razy podobało. Miał jakąś niewyraźną nadzieję, jakiś rodzaj wewnętrznego zadowolenia, znajdował się przystojniejszym przyczesując faworyty przed zwierciadłem.
Jednego dnia przybył do Bertaux około trzeciej godziny po południu; wszedł do kuchni, lecz zrazu nie spostrzegł Emmy, gdyż okiennice były
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/39
Ta strona została skorygowana.