— Czem się to dzieje, że nikt, dotąd nigdy mi podobnych uczuć nie wyraził?
Dependent się okrzyknął że natury idealne trudne są do zrozumienia. On, pokochał ją od pierwszego spojrzenia, i rozpacz go ogarniała gdy pomyślał jak wielkie szczęście mogło być ich udziałem, gdyby los był im pozwolił spotkać się prędzej, i połączyć się z sobą węzłem nierozerwalnym.
— Nieraz o tem myślałam, odpowiedziała.
— Co za piękne marzenie! poszepnął Leon.
A bawiąc się wystrzębionymi końcami jej błękitnej szarfy, dodał:
— Cóż nam przeszkadza zacząć na nowo?...
— Nie, drogi przyjacielu, odparła. Ja jestem już za stara.... ty jesteś za młody.... zapomnij o mnie! Inne cię kochać będą.... i ty je pokochasz.
— Nigdy tak jak ciebie! zawołał.
— Dziecko jesteś! No! bądź rozsądnym! ja tak chcę!
Zaczęła mu przedstawiać niepodobieństwo ich miłości, i dowodzić że musieli pozostać jak dawniej, na stopie braterskiej tylko przyjaźni.
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/407
Ta strona została skorygowana.