Zapytała jakie, gdyż Karol nic jej nie powiedział o sporach względem dostaw kupca.
— Przecież pani wiadomo! odparł Lheureux. Chodziło o te drobnostki, kufry podróżne.
Nasunął kapelusz na oczy, i założywszy w tył ręce, uśmiechając się i pogwizdując, patrzył jej prosto w twarz w sposób nieznośny. Czyby się czego domyślał? Gubiła się w najrozmaitszych przypuszczeniach. Wreszcie dodał:
— Porozumieliśmy się jednak, i właśnie przychodzę zaproponować mu nowy układ.
Chodziło o odnowienie kwitu podpisanego przez Bovarego. Zresztą, pan postąpi jak zechce, nie potrzebuje się turbować, teraz szczególnie kiedy i tak będzie miał kłopotów bez liku.
— A nawet, najlepiejby zrobił, gdyby na kogo zdał te sprawy, na panią naprzykład, mając pełnomocnictwo, byłoby dogodnie, i wtenczas prowadzilibyśmy nasze interesa już tylko pomiędzy sobą...
Emma dobrze tego nie rozumiała. Kupiec zamilkł. Następnie powracając do swego fachu, oświadczył że pani się nie obejdzie bez sprawunku. On przyśle dwanaście metrów bareżu czarnego na suknię.
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/437
Ta strona została skorygowana.