— Tak, to prawda! mówiła, jestem waryatką! pocałuj mnie!
Dla męża była czulszą niż kiedykolwiek; przyrządzała mu kremy z pistacyami i grała mu ulubione jego walce po obiedzie. Uważał się więc za najszczęśliwszego pod słońcem śmiertelnika, i Emma żyła sobie bez najmniejszego niepokoju, gdy jednego wieczoru zagadnął ją znienacka:
— To panna Lempereur, nieprawdaż, lekcye ci daje?
— Tak jest.
— Otóż widziałem ją w tych dniach u pani Liégeard. Wspomniałem jej o tobie, ona ciebie nie zna.
Było to jakby uderzenie piorunu. Odpowiedziała jednak nie tracąc przytomności umysłu:
— Musiała zapewne zapomnieć moje nazwisko.
— A może znajduje się w Rouen więcej panien Lempereur będących nauczycielkami muzyki?
— Może i to być.
Po chwili dodała z żywością:
— Mam przecież jej kwitki, zaraz ci pokażę.
I poszła do swego biureczka, zaczęła przewracać pomiędzy papierami, i tak wreszcie głowę straciła, że Karol prosił jej aby sobie nie zada-
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/464
Ta strona została przepisana.