ville, z Normanville i z Cauy. Pospraszano wszystkich krewnych obudwu rodzin, pogodzono się zporóżnionymi przyjaciołmi, porozpisywano listy do znajomych oddawna z oczu straconych.
Od czasu do czasu słyszano trzaskanie z bicza za płotem; niebawem otwierały się wrota i wjeżdżała karyolka. Pędząc galopem aż do pierwszego stopnia ganku, stawała nagle i wyrzucała napełniającą ją publikę, która ze wszystkich stron wysiadała rozcierając sobie kolana i prostując ramiona. Panie w czepeczkach, miały suknie kroju miejskiego, złote łańcuszki przy zegarkach, pelerynki z końcami u pasa skrzyżowanemi, lub kolorowe chusteczki szpilką z tyłu przypięte. Małe chłopcy, podobnie do swych ojców ubrani, zdawali się skrępowani w nowych kurtkach, niektórzy z nich nawet pierwszy raz w życiu mieli buty na nogach, — obok nich widziano milczącą i nieśmiałą, w białej sukience od pierwszej komunii, przydłużonej na tę uroczystość, czternasto lub czesnastoletnią dziewczynkę, zapewne kuzynkę ich lub starszą siostrę, czerwoną, zalęknioną, z włosami wysmarowanemi różaną pomadą, i w ciągłej obawie żeby nie zbrudzić świeżych rękawiczek. Ponieważ nie było dosyć parobków
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/47
Ta strona została skorygowana.