przyszłą schadzkę; potem wyznać musiała sama przed sobą że nic nie uczuła nadzwyczajnego. Zawód ten zacierał się prędko pod wrażeniem nowej nadziei i Emma powracała do kochanka bardziej roznamiętniona, bardziej spragniona. Rozbierała się z pospiechem, rozrywając cienkie sznurowadło gorsetu, które ze świstem owijało się o jej biodra, niby ślizka żmija. Szła na palcach zobaczyć jeszcze raz czy drzwi zamknięte, poczem jednym ruchem zrzucała z siebie odzienie; — i blada, milcząca, bez uśmiechu, przytulała się do jego piersi z przeciągłym dreszczem.
Jednakże na tem czole pokrytem kroplami zimnego potu, na tych drżących ustach, w tych błędnych źrenicach, w uścisku tych ramion było coś ponurego, niepewnego i natężonego, co zdawało się Leonowi wciskać nieznacznie pomiędzy nich, jakby dla ich rozłączenia.
Nie śmiał jej badać, lecz znajdując ją tak doświadczoną, przypuszczał że musiała już przechodzić przez wszystkie próby cierpień i rozkoszy namiętności. To samo co go niegdyś zachwycało, teraz go trochę przestraszało. Zresztą, buntował się przeciwko coraz większemu pochłanianiu swej własnej osobistości. Miał Emmie za złe to jej
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/486
Ta strona została przepisana.