Natenczas nieznajomy, który stał ciągle rzucając wokoło siebie ciekawe spojrzenia przysłonięte gęstemi jasnemi brwiami, zapytał z niewinną minką:
Jakąż odpowiedź mam odnieść panu Vinçart’owi?
— A cóż! odparła Emma, powiedz mu pan... powiedz mu... że teraz nie mogę... W przyszłym tygodniu może... tak jest... niech zaczeka... w przyszłym tygodniu zapłacę.
Woźny oddalił się nic więcej nie powiedziawszy.
Lecz nazajutrz w samo południe pani Bovary otrzymała protest; a widok stemplowanego papieru, na którym kilkakrotnie stało wypisane wielkiemi literami: „Hareng, komornik w Buchy”, tak ją przeraził, że natychmiast sama pobiegła do kupca bławatnego.
Zastała go w sklepie, zajętego obwiązywaniem paczki szpagatem.
— Służę pani w tej chwili, powiedział.
Tymczasem kończył swoją czynność z pomocą dziewczyny, może trzynastoletniej, trochę ułomnej, która pełniła u niego podwójne obowiązki kupczyka i kucharki.
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/490
Ta strona została skorygowana.