— Byleby tylko Vinçart chciał gadać ze mną! Zresztą, rzecz już skończona, ja słowa mego nie zmieniam, jestem jedyny do interesów.
Następnie pokazał jej mimochodem niektóre nowe towary, z których żaden, zdaniem jego, nie był godnym pani.
— Kiedy pomyślę że oto suknia po siedm susów metr, z poręczeniem koloru! Oni to jednak rozchwytują! Domyślasz się pani, że im się tego nie mówi, dodał chcąc tem przyznaniem się do oszustwa względem drugich, przekonać ją najzupełniej o swojej uczciwości.
Potem przywołał ją jeszcze, żeby jej pokazać trzy łokcie gipiury, które przypadkiem kupił na licytacyi!
— Jakie to piękne! mówił z zachwytem; bardzo wiele teraz takich używają na anti-makassary, to w dobrym tonie.
I zręczniejszy od kuglarza, zawinął gipiurę w kawałek niebieskiego papieru i wetknął ją w rękę pani Bovary.
— Niechże wiem przynajmniej!...
— Ach! nic pilnego! odparł Lheureux odwracając się od niej.
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/494
Ta strona została skorygowana.