Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/503

Ta strona została skorygowana.

Świętej Katarzyny. Sine fale rzeki drżały pod powiewem wiatru; nie było nikogo na mostach; latarnie gasły.
Emma przyszła do siebie i pomyślała o Bercie, która tam spała, przy Felicyi. Wtem przejechał wóz naładowany żelaznemi sztabami, napełniając powietrze ogłuszającym metalicznym turkotem.
Emma wymknęła się prędko, zrzuciła swój kostium, powiedziała Leonowi że musi powracać i została sama w hotelu Bulońskim. Wszystko co ją otaczało i ona sama sobie stawała się wstrętną. Byłaby chciała ulecieć w górę jak ptak, i odrodzić się gdzieś wysoko, w niepokalanych przestrzeniach.
Wyszła nareszcie; przebiegła bulwar, plac Cauchoise i przedmieście, aż do szerokiej ulicy opasanej ogrodami. Szła prędko, świeże powietrze ją orzeźwiało i powoli nikły jej z oczu tłumy, balowe, maski, kadryle, światła, kolacya, kobiety, jak mgły wiatrem rozwiane. Przybywszy do zajazdu pod Czerwonym Krzyżem, rzuciła się na łóżku, w pokoiku na drugiem piętrze, gdzie były ryciny z Wieży Nesle. O czwartej po południu obudził ją Hivert.
Powróciwszy do siebie, znalazła pod zegarem arkusz szarego papieru. Przeczytała: