wione znużenie i przybyła do domu odrętwiała, znękana, prawie senna.
— Niech się dzieje co chce! mówiła w duchu.
Zresztą, kto wie? dla czegóżby lada chwila nie mógł się wydarzyć jaki nadzwyczajny wypadek? Sam Lheureux mógł umrzeć.
O godzinie dziewiątej rano obudził ją gwar głosów na placu. Zbiegowisko tłoczyło się w około targowiska dla czytania wielkiego obwieszczenia przyklejonego do jednego ze słupów i ujrzała Justyna, który wlazłszy na pieniek, zdzierał takowe. Lecz w tej chwili strażnik polowy wziął go za kołnierz. Pan Homais wyszedł z apteki, a pani Lefrançois zdawała się rozprawiać pośród zebranego tłumu.
— Pani! pani! zawołała wbiegając Felicya, to okropność!
I biedna dziewczyna, cała drżąca, podawała jej żółty papier, który ze drzwi domu zdarła. Emma jednym rzutem oka przeczytała że wszystkie jej ruchomości były wystawione na sprzedaż.
I spojrzały po sobie w milczeniu. Pani i sługa nie miały dla siebie tajemnic. Wreszcie Felicya przemówiła:
— Gdybym była na miejscu pani, tobym się udała do pana Guillemin’a.
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/518
Ta strona została skorygowana.