w swem własnem imieniu zrobił potrzebne kroki sądowe, nie chcąc pośród swych współobywateli uchodzić za krwiożerczego tygrysa.
Emma przeplatała swe opowiadanie zarzutami przeciwko Lheureux’mu, na które to zarzuty notaryusz odpowiadał od czasu do czasu nic nie znaczącem słówkiem. Zajadając kotlet i popijając go herbatą, spuszczał tłusty podbródek w jasno niebieski krawat, spięty dwiema brylantowemi śpilkami połączonemi złotym łańcuszkiem i uśmiechał się dziwnie, w sposób słodko dwuznaczny. A spostrzegłszy że nogi miała przemoczone:
— Przybliżże się pani do pieca... rzekł, ogrzej pani nóżki przy piecu... wyżej... na porcelanie.
Bała się aby jej nie zabłocić. Notaryusz powiedział z nadskakującą grzecznością:
— Piękne rzeczy nic zepsuć nie mogą.
Natenczas próbowała go wzruszyć i sama się rozrzewniając, opowiedziała mu domowe swoje niedostatki, swoje potrzeby, swoje nędze. On to pojmował: kobieta wykwintna! i nie przerywając jedzenia zwrócił się ku niej zupełnie, tak, że kolanem dotykał jej bucika, którego podeszew wyginała się parując przy piecu.
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/521
Ta strona została przepisana.