— Która godzina? zapytała.
Matka Bolet wyszła na dwór, wyciągnęła prawą rękę w stronę gdzie niebo było najczystszem, i powróciła mówiąc:
— Będzie niedługo trzecia.
— Dziękuję wam, o dziękuję! Bo on zaraz przybędzie. Z pewnością przybędzie! Musiał dostać pieniędzy. Ale może pójdzie tam... nie domyślając się gdzie ona? w tem przypuszczeniu kazała mamce biedz do domu, żeby go przyprowadzić.
— Tylko się spieszcie! wołała.
— Biegnę już, biegnę, kochana paniusiu!
Dziwiła się teraz, że zaraz o nim nie pomyślała; wczoraj dał jej słowo, dotrzyma go; i widziała się już w sklepie Lheureux’go, rozkładającą na jego kantorze bilety bankowe. Potem trzeba będzie wymyślić jaką historyę na zamydlenie oczu Bovaremu. Ale jaką?
Mamka jednakże długo nie powracała. Ale że w chałupie nie było zegara, Emma pomyślała że sobie może przesadza długość upłynionego czasu. Zaczęła się przechadzać powoli po ogródku, poszła ścieżką, wzdłuż płotu, i wróciła prędko, sądząc iż może kobieta inną przyszła drogą. Nako-
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/530
Ta strona została skorygowana.