— Nic nie mów, rzekła, wszystko to spadłoby na twego pana!
I oddaliła się, nagle uspokojona, i niemal zadowolona w przeświadczeniu spełnionego obowiązku.
Kiedy Karol wstrząśniony wiadomością o zajęciu sądowem powrócił do domu, Emma tylko co była zeń wyszła. Krzyczał, płakał, mdlał nawet, ale nie powracała. Dokąd ona pójść mogła? Posłał Felicyę do państwa Homais, do Tuvache’ów, do Lheureux’go, do Złotego Lwa, słowem wszędzie; a po za swym niepokojem widział wziętość swoją zagrożoną, dobrobyt przepadły, przyszłość Berty złamaną! Z jakiej przyczyny?.. gubił się w domysłach. Czekał aż do szóstej godziny wieczorem. Wreszcie, nie mogąc już wytrzymać, i przypuszczając że może pojechała do Rouen, wyszedł na gościniec, zrobił z pół mili drogi, nikogo nie spotkał, i powrócił.
Zastał żonę w domu.
— Cóż to się stało?.. Dla czego?.. Wytłómacz mi!..
Ona usiadła przy swem biureczku, i napisała list, który powoli zapieczętowała, dodając datę i godzinę. Potem rzekła z uroczystą powagą:
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/543
Ta strona została skorygowana.