Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/558

Ta strona została przepisana.

Lestiboudois’a, któremu dokuczał reumatyzm, pani Lefrançois, która miała odbijanie. Wreszcie pocztowa trójka unosiła doktora i uznano powszechnie, że nie dosyć był uprzejmym.
Teraz uwaga ogólna zwróconą została na księdza Bournisien, który dążył przez plac ze świętemi olejami.
Homais, wierny swoim zasadom, porównał księży do kruków zwabionych wonią trupów; widok duchownego był mu osobiście nieprzyjemnym, gdyż sutana przypominała mu całun, i nienawidził pierwszej, trochę przez obawę drugiego.
Wszelako nie cofając się przed tem co nazywał swem posłannictwem, powrócił do Bovarych w towarzystwie Canivet’a, którego pan Larivière przed odjazdem nakłonił był do tego kroku; gdyby nie przedstawienia żony, byłby nawet zabrał z sobą obudwu synów, aby ich oswoić z widokiem śmierci, aby to było dla nich nauką, przykładem, uroczystym obrazem, niezatartym w ich młodocianej pamięci.
Pokój umierającej, gdy weszli do niego, miał już pozór żałobnej uroczystości. Na stoliku pokrytym białą serwetą leżało w srebrnej miseczce kilka bawełnianych kulek, przy wielkim