tem ust, które się otwierały dla kłamstwa, które się nadymały pychą i lubowały zmysłowością; potem rąk, które szukały dotknięć lubieżnych, nakoniec stóp, niegdyś tak chyżych, kiedy biegła żądzom swym zadość uczynić, a które już nigdy chodzić nie miały.
Proboszcz otarł sobie palce, wrzucił w ogień kawałki waty nasiąkłe oliwą, i usiadł znowu przy umierającej aby jej powiedzieć że teraz powinna była połączyć swe cierpienia z Chrystusowemi, i polecić się miłosierdziu Boskiemu.
Skończywszy swoją przemowę, chciał jej włożyć w rękę poświęconą gromnicę, symbol jasności niebieskich jakie ją za chwilę otoczyć miały. Emma, zbyt osłabiona, nie mogła zamknąć dłoni, i gromnica byłaby upadła na ziemię, gdyby jej nie był przytrzymał ksiądz Bournisien.
Jednakże bladość jej mniej była przerażającą, a twarz nabrała wyrazu pogody, jak gdyby ją sakrament uleczył.
Ksiądz nie omieszkał zwrócić na to uwagi: przedstawił nawet Bovaremu, że Pan przedłuża czasem życie niektórych osób, jeżeli to osądzi za potrzebne do ich zbawienia; a Karol przypomniał sobie ów dzień, kiedy także na pozór blizka śmierci, przyjmowała kommunię.
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/560
Ta strona została przepisana.