drzwi; otworzono dom, i ludzie zaczęli się schodzić.
Przyjechał i ojciec Rouault. Zemdlał na placu, zobaczywszy czarny kir.
List aptekarza otrzymał dopiero w trzydzieści sześć godzin po wypadku; a przez wzgląd na jego tkliwość, pan Homais napisał go był w taki sposób, że niepodobna było wiedzieć czego się trzymać.
Zacny rolnik padł w pierwszej chwili jak piorunem rażony. Następnie rozważył że przecie jeszcze nie umarła. Ale do tego czasu mogła umrzeć... Nakoniec włożył nową bluzę, wziął kapelusz, przyczepił ostrogę do trzewika i siadłszy na konia popędził galopem; a przez całą drogę, spocony i zadyszany, pożerany był niepokojem. Raz nawet zsiąść musiał z konia. W oczach mu się ćmiło, w uszach szumiało, myślał że oszaleje.
Rozwidniło się. Spostrzegł trzy czarne kury śpiące w wydrążeniu drzewa; zadrżał, przerażony tą wróżbą. Wtedy ślubował Matce Boskiej