Odprowadzono go; niebawem się też uspokoił, doznając może, podobnie jak wszyscy pewnego niewyraźnego zadowolenia że się to już wreszcie skończyło.
Ojciec Rouault, powracając z pogrzebu, zapalił fajkę, co pan Homais uznał w duchu za rzecz bardzo niestosowną. Zauważył także, iż pan Binet wcale się nie pokazał, że Tuvache „wysunął się” po mszy; i że Teodor, służący notaryusza, był niebiesko ubrany, jak gdyby nie można było znaleźć czarnego ubrania, kiedy taki jest zwyczaj, cóż u licha! A dla udzielenia drugim swych uwag, przechodził od jednej gromadki do drugiej. Wszyscy ubolewali nad śmiercią pani Bovary, nadewszystko Lheureux, który nie omieszkał przybyć na pogrzeb.
— Biedaczka! mówił z żalem, co za boleść dla męża!
Aptekarz odpowiadał:
— Wiesz pan, że gdyby nie ja, ten człowiek byłby się targnął na swoje życie!
— Taka dobra osoba! Ktoby uwierzył że zeszłej soboty jeszcze widziałem ją w moim sklepie!
— Nie miałem czasu, rzekł jeszcze Homais, przygotować kilku słów, które byłbym na grób jej rzucił.
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/584
Ta strona została przepisana.