Około tego czasu pani Dupuis, wdowa, miała zaszczyt oznajmić panu Bovaremu o „małżeństwie syna swego, pana Leona Dupuis, notaryusza w Yvetôt, z panną Leokadyą Leboeuf z Bondeville’u”. Karol do przesłanego jej z tej okoliczności powinszowania, dołączył te słowa: „Jakżeby się moja biedna żona cieszyła!”
Jednego dnia, kiedy błądząc bez celu po domu, zaszedł na poddasze, poczuł pod nogą kulkę z cienkiego zmiętego papieru. Rozwinął ją i przeczytał: „Odwagi Emmo! odwagi! Nie chcę być przyczyną nieszczęścia całego życia twojego.” Był to list Rudolfa, upadły na ziemię pomiędzy skrzynie, który tam pozostał, i który przeciąg wiatru ku drzwiom popchnął. Karol stanął nieruchomy i osłupiały na tem samem miejscu, gdzie niegdyś Emma, bledsza jeszcze od niego, chciała umrzeć. Nakoniec dopatrzył maleńkie R, przy końcu drugiej stronnicy. Co to było? Przypomniał sobie grzeczności Rudolfa, jego nagłe zniknienie, i zakłopotaną minę jaką miał spotkawszy ją później parę razy. Lecz pełen uszanowania ton listu złudził go.
— Kochali się zapewne platonicznie, rzekł sam do siebie.
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/589
Ta strona została skorygowana.