Pojechał razem z Karolem do Rouen, dla obejrzenia grobowców u przedsiębiorcy pogrzebów, — w towarzystwie artysty-malarza, niejakiego Yaufrylard’a, przyjaciela Bridoux’a, który przez cały czas powtarzał kalambury. Nakoniec, obejrzawszy ze sto rozmaitych rysunków, kazawszy sobie sporządzić kosztorys i odbywszy powtórną podróż do Rouen, Karol namyślił się na pomnik, który z dwóch głównych frontów miał mieć „geniusza trzymającego zgaszoną pochodnię”.
Co do napisu, Homais nie mógł znaleźć nic piękniejszego nad: Sta viator, i na tem stanął; łamał sobie głowę; powtarzał bezustannie: staviator... Nakoniec wynalazł: amabilem conjugem calcas! co zostało przyjętem.
Rzecz szczególna, że Bovary myśląc ciągle o Emmie, zaczynał ją zapominać; i rozpaczał czując że obraz ten wymykał mu się pomimo wszelkich usiłowań jakie czynił żeby go zatrzymać. Każdej nocy jednak śnił o niej; był to zawsze jednakowy sen: przybliżał się do niej, a w chwili gdy już miał ją uścisnąć, rozsypywała się w proch w jego objęciach.
Przez tydzień widziano go co wieczór wchodzącego do kościoła. Ksiądz Bournisien odwiedził go
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/595
Ta strona została przepisana.