Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/64

Ta strona została przepisana.

przyrody, które zwykle pojmujemy dopiero przez tłumaczenie pisarzy. Lecz Emma zanadto była oswojona z przyrodą; znała beczenie owiec, pługi, sianożęcia. Przyzwyczajona do spokojnych widoków, zwracała się przeciwnie, do urozmaiconych. Morze lubiła tylko dla burz jego, a zieloność tylko wtenczas, kiedy była pośród zwalisk rozsianą. We wszystkiem szukała osobistej korzyści, i odrzucała jako bezużyteczne wszystko co się nie przyczyniło do bezpośredniego zasiłku jej serca, — będąc usposobienia raczej sentymentalnego niż artystycznego, szukała wrażeń a nie krajobrazów.
Bywała w klasztorze stara panna, która każdego miesiąca przychodziła na tydzień do szycia i naprawiania bielizny. Protegowana przez arcybiskupstwo jako należąca do starożytnej szlacheckiej rodziny zrujnowanej podczas rewolucji, jadała w refektarzu razem z siostrami zakonnemi, i gawędziła z nimi zawsze trochę po obiedzie, przed powróceniem do roboty. Często pensyonarki wymykały się z uczelni żeby pobiedz do niej. Umiała na pamięć miłosne śpiewki zeszłego wieku, które nuciła półgłosem przy robocie. Opowiadała różne historye, znosiła ploteczki, załatwiała