sprawunki w mieście, i pożyczała pokryjomu starszym panienkom stare romanse, które zawsze nosiła w kieszeniach fartuszka i których sama pochłaniała całe rozdziały w przerwach pomiędzy robotą. Pełno tam było miłości, wielbicieli, kochanek, prześladowanych dziewic które mdlały w ustronnych altanach, pocztylionów zabijanych na każdym przeprzęgu, zamęczonych koni, ponurych lasów, przysiąg, łez, łkań i pocałunków, słowików w gajach, wodnych przejażdżek przy świetle księżyca, rycerzy odważnych jak lwy, łagodnych jak baranki, idealnie cnotliwych, zawsze pięknie ubranych i płaczących jak łzawnice. Przez całe sześć miesięcy Emma w piętnastym roku życia brudziła sobie ręce tym pyłem starych czytelni. Później z Walter Skotem rozmiłowała się w powieściach historycznych, marzyła o tajemniczych marach, starożytnych komnatach i minstrelach. Byłaby chciała zamieszkać w jakim starym zamczysku, jak owe kasztelanki w długich stanikach, które przepędzały dnie pod cieniem swoich rzeźbionych arkad, z łokciem opartym na poręczy a twarzą na dłoni, wyglądając przybycia rycerza na karym koniu, z białą kitą u kapelusza. W tym czasie wielbiła Maryę Stuart i z zapałem czciła
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/65
Ta strona została skorygowana.