Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/72

Ta strona została przepisana.

Gdyby jednak Karol był chciał, gdyby się był mógł tego domyśleć, gdyby spojrzenie jego choć raz jeden było się z myślą jej spotkało, wtedy zapewne wezbrane jej serce byłoby się wylało jak spada owoc dojrzały ze wstrząśnionego szpaleru. Tymczasem w miarę jak się mocniej ścieśniała zażyłość ich pożycia, jakiś wewnętrzny rozbrat odrywał ją od niego.
Rozmowa Karola była płaska jak chodnik uliczny, a utarte zdania przesuwały się w niej w powszednich barwach, nie wywołując żadnego wrażenia, ani rozśmieszając, ani do zastanowienia pobudzając. Sam powiadał, że mieszkając w Rouen nigdy nie był ciekawy zobaczyć w teatrze paryzkich aktorów. Nie umiał ani pływać, ani się fechtować, ani strzelać i pewnego dnia nie potrafił jej nawet objaśnić technicznego wyrażenia tyczącego się konnej jazdy, na które w pewnym romansie natrafiła.
Czyliż mężczyzna nie powinien był wszystkiego znać, celować we wszystkich ćwiczeniach ciała, umieć wtajemniczyć w porywy namiętności, w subtelności życia, we wszystkie jego tajniki? On zaś niczego nie uczył, nie nie wiedział, niczego nie pragnął. Sądził ją szczęśliwą; a ona mu za