Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/75

Ta strona została skorygowana.

wane przy kostce, podczas gdy reszta cholewy obciągnięta była jak na drewnianej nodze. Mówił że na wieś nic więcej nie potrzeba.
Matka pochwalała tę jego oszczędność; odwiedzała go bowiem tak jak dawniej, kiedy jaką gwałtowniejszą burzę przeszła w domu. Jednakże starsza pani Bovary zdawała się nieco uprzedzoną do swej synowej. Znajdowała ją za nadto wykwintną na ich majątkowe położenie; drzewa, cukru i świec wychodziło u nich jak w jakim wielkim domu, a ilość węgla, który się wypalał na kuchni, wystarczyłaby na dwadzieścia pięć potraw! Układała jej w szafach bieliznę i uczyła ją jak ma pilnować rzeźnika kiedy jej mięso przynosi. Emma z uległością przyjmowała te nauki, pani Bovary ich nie szczędziła, a wyrazy moja matko i moja córko zamieniały się przez cały dzień, wymawiane ustami lekko drgającemi, gdyż jedna i druga wyrażała się łagodnie głosem drżącym od gniewu.
Za czasów nieboszczki pani Dubuc, sędziwa matka czuła się jeszcze pierwszą w sercu Karola, lecz obecnie, miłość jego dla Emmy zdawała jej się od niej samej skradzioną; uważała się za pokrzywdzoną i patrzyła na szczęście syna ze smut-