cała mszystą murawę, która skrzypiała lekko pod jej stopami. Słońce zachodziło, niebo czerwieniło się pomiędzy gałęziami, a jednostajność drzew pod linię sadzonych wydawała się jak ciemna kolumnada odbijająca się na tle złotawem; strach ją ogarniał; przywoływała Dżali, powracała szybko do Tostes gościńcem, rzucała się na fotel i przez cały wieczór już pozostawała milczącą.
Lecz przy końcu Września nadzwyczajny wypadek zaszedł w jej życiu: otrzymała zaproszenie do la Vaubeyssard, do margrabiego, d’Audervillers.
Będąc sekretarzem stanu za Restauracyi, margrabia, chcąc powrócić do życia politycznego, oddawna przygotowywał swoją kandydaturę do Izby deputowanych. Podczas zimy rozdawał ubogim drzewo, a na posiedzeniach rady gminnej, domagał się zawsze natarczywie dróg dla swego okręgu. W porze największych upałów zrobił mu się w ustach wrzód, z którego Karol wyleczył go cudem prawie, przeciąwszy go w samą porę. Pełnomocnik margrabiego posłany do Tostes dla zapłacenia za operacyę, opowiedział wieczorem pryncypałowi, że widział przepyszne wiśnie w ogródku doktora. Że zaś wiśnie nie bardzo się powodziły w la Vaubeyssard, pan margrabia poprosił
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/80
Ta strona została przepisana.