Bovarego o kilka szczepów, uważał potem za swój obowiązek podziękować mu osobiście, zobaczył Emmę, znalazł że miała zgrabną figurkę i że nie kłaniała się po wiejsku, tak dalece, że nie sądzono w pałacu przekroczyć granic popularności, ani z drugiej strony popełnić niezręczności, zapraszając młode małżeństwo do zamku.
Jednej środy tedy, o trzeciej godzinie po południu, państwo Bovary pojechali w swoim karyklu do la Vaubeyssard, z walizą przywiązaną z tyłu i pudełkiem od kapelusza postawionym na fartuchu. Karol nadto trzymał jeszcze tekturowe pudło pomiędzy kolanami.
Przybyli o zmierzchu, w chwili kiedy zaczynano zapalać lampiony w parku, dla oświecenia nadjeżdżających powozów.
Zamek nowożytnej budowy, w stylu włoskim, z dwoma wystającemi skrzydłami i trzema balkonami, rozpościerał się u skraju rozległego trawnika, na którym pasło się kilka krów pośród rozrzuconych kęp wielkich drzew, podczas gdy