słychanymi zbytkami przeraził swoją rodzinę. Lokaj stojący za jego krzesłem wymieniał mu głośno do ucha potrawy, które starzec palcem wskazywał; a oczy Emmy zwracały się z zajęciem na tę ruinę z obwisłemi wargami, jak na cóś nadzwyczajnego i dostojnego. Ten człowiek żył na królewskim dworze i był kochankiem królowej!
Podano wino szampańskie z lodem. Emma uczuła dreszcz w całem ciele, wziąwszy w usta ten mroźny przysmak. Nie jadła jeszcze nigdy ananasów ani widziała granatów. Nawet cukier miałki wydał jej tu się bielszym i delikatniejszym niż gdzie indziej.
Po obiedzie panie i panny udały się do swoich pokoi zmienić toaletę na bal.
Emma zajęła się swym strojem z drobiazgową sumiennością debiutantki. Utrefiła sobie włosy podług zaleceń fryzyera i włożyła na siebie bareżową suknię, na łóżku rozpostartą. Karola ściskały nowe pantalony.
— Podpinki przeszkadzać nie będą do tańca, rzekł.
— Do tańca? powtórzyła Emma.
— Zapewne!
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/86
Ta strona została skorygowana.