Zaczęli powoli, następnie coraz prędzej. Kręcili się i wszystko kręciło się razem z nimi, lampy i meble i obicia i posadzka, jak tarcza w drążku osadzona. Koło drzwi suknia Emmy oplątała nogi tancerza, on spuścił wzrok na nią, ona podniosła oczy na niego, jakaś niemoc ją ogarnęła: zatrzymała się. Po krótkiem wytchnieniu puścili się znowu; wicehrabia szybkim ruchem pociągnął ją aż w koniec galeryi, gdzie zadyszana, o mało co już nie upadła i na chwilę oparła głowę o piersi jego. Potem wirując ciągle, ale już wolniej, odprowadził ją na jej miejsce; zmęczona i odurzona, oparła głowę o ścianę i przymknęła oczy.
Gdy je otworzyła, jedna z tancerek siedziała na taburecie postawionym na środku salonu, a przed nią klęczało trzech tancerzy. Wybrała wicehrabiego i skrzypce znowu się ozwały.
Przypatrywano im się. Przebiegali i powracali, ona z pochyloną głową i prawie nieruchoma, on ciągle w jednej pozie, w pół przegięty, z zaokrąglonem ramieniem, twarzą naprzód podaną. Ta umiała walcować! Wirowali długo i wszystkich przetrzymali.
Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/93
Ta strona została przepisana.