udając się w góry dla poszukiwania rozproszonej armji... Lecz spotykał tylko jej szczątki.
W cztery dni potem był w Gorza po nad wąwozem i patrzył na bandy Spendiusa znajdujące się w dole. Dwadzieścia dzielnych mieczy zdołałoby powstrzymać pochód barbarzyńców, lecz Kartagińczycy byli jak osłupieni. Hannon rozpoznał w tylnej straży Narr-Havasa, króla Numidów, i pozdrowił go ukłonem, ale ten udał, iż go nie rozumie.
Nastąpił powrót do Kartaginy w wielkim popłochu. Biedne niedobitki rozbitej armji, nocą tylko zdążały, kryjąc się przez dzień po laskach oliwnych. Wielu ginęło po drodze, aż nareszcie dosięgli przylądka Heermeum, skąd zabrali się na okręty.
Hannon był tak zrozpaczony utratą nadewszystko słoni, że żądał od Demonadesa trucizny, aby prędzej skończyć dni swoje. Wiedział prócz tego, iż nie uniknie krzyżowania. Lecz Kartagina nie miała nawet siły wykonać swej sprawiedliwości. Stracono w tej wyprawie czterysta tysięcy dziewięćset siedmdziesiąt dwa sykle srebrne, piętnaście tysięcy sześćset dwadzieścia trzy shekeli złota, ośmnaście słoni, czternastu członków Wielkiej Rady, trzystu bogaczy, ośm tysięcy obywateli, zboża na trzy księżyce, znaczne bagaże i wszystkie machiny wojenne. Odstępstwo Narr-Havasa było już jawne, dwa oblężenia rozpoczęte. Armja Autharyta zajmowała przestrzeń od Tunisu do Rades. Z Akropolu widziano dymy płonących zamków i posiadłości bogaczów. Jedyny mąż tylko mógł uratować Rzeczpospolitą. Panował też ża|lpowszechny, że go zapoznano, a stronnictwo pokojowe głosowało teraz za przywołaniem Hamilkara.
W czasie tych wszystkich przejść, Salammbo pogrążona były w dziwnem odurzeniu. Od chwili ujrzenia zasłony zdawało jej się po nocach, iż słyszy kro-
Strona:PL G Flaubert Salammbo.djvu/122
Ta strona została przepisana.