była tak jasną, że się dostrzegało głębię brukowaną białemi kamyczkami. Żaden hałas z ulicy nie dochodził tutaj, a Hamilkar przechodząc, rozpoznawał galery, któremi dawniej dowodził. Nie było ich już więcej jak dwadzieścia, i to leżących na ziemi, pochylonych na boki lub wspartych na kotwicach z nadwerężonym tyłem, ze zrujnowanym pokładem, okrytych złoceniami i zagadkowemi symbolami, ale niestety już smoki potraciły skrzydła, bogi pateckie swe ręce, byki swe srebrne rogi, wszystko było odrapane, bezładne, nadgniłe; zachowując jednak historję swej przeszłości, przedmioty te świeciły blaskiem przebrzmiałej chwały, i niby pokaleczeni żołnierze, witając wodza, zdały się powtarzać: „Czy poznajesz nas, wszak to my... więc przybywasz do nas pokonany nareszcie“.
Nikt, oprócz suffeta morza, nie mógł wstępować w dom admiralski. Dopóki zaś nie było dowodu jego śmierci, uważano go za istniejącego. Senat uciskając tym sposobem jednego więcej pana, nie zaniedbywał składać hołdów należnych Hamilkarowi, chociaż nieobecnemu. Teraz on, przybywszy, wszedł do opustoszałych komnat, na każdym kroku spotykał rynsztunki, meble i przedmioty dawniej znajome, które dziś zaledwie zdołał sobie przypomnieć. W przedsionku zobaczył na fajerce popiół z kadzideł spalonych przy jego wyjeździe na cześć Melkarta. Ach, nie tak spodziewał się powracać!!
Wszystko co działał i co widział, przedstawiało się jego pamięci. Szturmy, pożary, legjony, burze, Drepanum, Syrakuza, Lilibeum, góry Etny i płaszczyzny Eryksu, pięć lat bezustanych bojów, aż do owego straszliwego dnia, w którym ze złożeniem broni utracono Sycylję; przypominał sobie potem gaje cytrynowe, pasterzy i kozy na szarych wzgórzach, a serce biło mu na wspomnienie tej drugiej Kartaginy zało-
Strona:PL G Flaubert Salammbo.djvu/125
Ta strona została przepisana.