Uczta rozpoczęta. Lecz Giskon może powrócić i obsadziwszy przedmieścia, które dotykały ostatnich wałów, zgnieść ich pomiędzy murami, to też tłumy poczuły się osamotnione mimo swej mnogości, a wielkie miasto, uśpione pod ich stopami, obudziło nagle w nich trwogę widokiem swych olbrzymieli chodników, wysokich a czarnych domów i tych tajemniczych bóstw dzikszych jeszcze od ludu.
W oddaleniu jakieś światełka błądziły po wybrzeżu, widać było latarnię z świątyni Khamona i to przywiodło im na pamięć Hamilkara.
Zaczęli pytać: gdzie on przebywa? Dlaczego tak ich odstąpił po zawartym pokoju? Jego nieporozumienia z Radą nie byłyż tylko komedją na ich zgubę odegraną?... Rozbudzona nienawiść jurgieltników zwróciła się przeciw Hamilkarowi i zaczęli miotać przekleństwa podburzając się wzajemnie.
Wtem zebrało się jakieś zbiegowisko wśród zarośli.. Ujrzano tam negra wijącego się po ziemi z wywróconą źrenicą, skręconą szyją i pianą na ustah. Ktoś wykrzyknął, iż to jest otrucie, wtenczas wszyscy powtórzyli z przerażeniem, iż są struci, porwali się na niewolników, powstała wrzawa niesłychana i szał zniszczenia opanował tę bezprzytomną zgraję. Uderzali na wszystkie strony, rozbijając i mordując wokoło, niektórzy rzucili pochodnie pomiędzy zabudowania, inni wsparci na balustradzie oddzielającej pomieszczenie lwów strzelali do tych wspaniałych synów puszczy. Najzuchwalsi biegli do słoni i chcieli obcinać im trąby, aby zdobyć kość słoniową.
Tymczasem procarze balearscy, którzy dla ułatwienia sobie grabierzy otoczyli pałac, zostali wstrzymani przez wysoką barjerę uplecioną z indyjskiej trzciny. Rozcięli natychmiast puginałami rzemienne zawiasy i znaleźli się przed frontem obróconym na Karta-
Strona:PL G Flaubert Salammbo.djvu/13
Ta strona została przepisana.