Strona:PL G Flaubert Salammbo.djvu/49

Ta strona została przepisana.

któremi Rzeczpospolita posługiwała się jako monetą brzęczącą. Gdy barbarzyńcy okazali się tem zdziwieni, Hannom oświadczył, iż rachunek był zbyt trudny, a starszyzna, nie mając czasu na uregulowanie i sprawdzenie go, przesyła to tymczasem.
Wtedy wybuchło straszne oburzenie, wszystko przewrócono i zdeptano: muły, służących, lektykę, zapasy i bagaże. Żołnierze pochwycili żelazną monetę, żeby nią ukamienować suffeta.
Zaledwo zdołał nieborak wdrapać się na osła, i uciekał, uczepiwszy się sierści, wyjąc, płacząc; trzęsąc się, zmordowany, wzywał pomsty Bogów na armję. Jego szeroki naszyjnik zawisnął mu na uszach, zębami przytrzymywał swój wlokący się płaszcz.
Barbarzyńcy wymyślali za nim:
— Uciekaj precz, stary łotrze, podły wieprzu, szczekaczu Molocha, zabieraj twoje złoto i zarazę, prędzej, prędzej.
Eskorta w galopie pierzchała również. Jednak wściekłość barbarzyńców nie uspokoiła się jeszcze. Przypomnieli sobie, że wielu z pomiędzy nich udało się do Kartaginy i nie powrócili wcale.
Zostali bezwątpienia zamordowani.
Tyle niesprawiedliwości podwoiło ich rozpacz. Zebrali prędko swoje namioty, zwinęli płaszcze, posiodłali konie. Każdy z nich pochwycił swój kask i oręż, tak, że w jedną chwilę wszyscy byli gotowi. Ci, którzy nie mieli broni, puścili się do lasu, aby ucinać sobie pałki i bicze.
Kiedy dzień zaświtał, mieszkańcy Sikki zdziwieni powtarzali między sobą: — Idą do Kartaginy — i ten odgłos zapełnił całą okolicę.
Każdą ścieżką i każdym wąwozem spieszyli znów ludzie. Pasterze zstępowali z gór, łącząc się z innemi.
Kiedy barbarzyńcy odeszli, Spendius na punickim