Strona:PL G Flaubert Salammbo.djvu/60

Ta strona została przepisana.

soko, w którym mieściły się naprzód stajnie dla trzystu słoni, oraz składy z ich czaprakami, pętami, i żywnością, dalej drugie stajnie dla czterech tysięcy koni, również z zapasami owsa i uprzężą, a nakoniec koszary dla dwudziestu tysięcy żołnierzy z uzbrojeniem i całym rynsztunkiem wojennym.
Nad drugiem piętrem wznosiły się wieżyczki ozdobione blankami, przy których były rozwieszone na hakach tarcze bronzowe.
Ta pierwsza linja murów osłaniała bezpośrednio Malkę, część miasta zamieszkiwaną przez majtków i farbiarzy. Widać tam było porozkładane maty, na których wysechały welony purpurowe, a na placach ustawione piecyki do wygotowania somiury.
Po za murami miasto wznosiło w amfiteatr swoje sześciokątne domy, zbudowane z kamieni, tarcic, głazów, trzciny, skorup i piasku. Śród różnobarwnych mas zieleniały ciemne gaje świątyń, świeciły place publiczne i mnóstwo pokrzyżowanych w różnych kierunkach ulic.
Widać było obmurowania trzech starych dzielnic miasta, które dziś już zniszczone, wznosiły się jeszcze gdzieniegdzie, podobne do olbrzymich skał, lub też formowały ścianę obrośniętą kwiatami, zczerniałą i porysowaną ściekami nieczystości.
Ulice biegły przez rozpadliny tych murów jak rzeki pod mostami. Na środku Byrsy wzgórze a kropo lu nikło wśród licznie rozrzuconych pomników.
Tam były świątynie wspaniałe zdobione kręconemi kolumnami, kapitelami z bronzu, metalowemi łańcuchami, były ostrokręgi z doborowych kamieni opasane lazurem, kopuły spiżowe, wiązania marmurowe, podpory babilońskie, obeliski wsparte na szczytach śpiczastych nakształt przewróconych kagańców. Galerje sięgające do frontów, gzymsy kolumnady, mury