Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/153

Ta strona została przepisana.

my i dziecinnéj pokory. Chełpi się przewagą nad całym światem, jaką jéj daje miłość i poświęcenie, do których jest zdolną... Ona streszcza się sama w tych słowach:
— Ja jestem winna (popełniłam błąd); ale mam coś za sobą: kocham tak jak innni nie kochają. Paweł przekona się o tém! niech sprobuje kochać inna!
Otwarłszy mi dopiero serce w ten sposób, zaczęła przemyśliwać nad tém, czém ja mogę być.
— Nie troszcz się pani o to — odpowiedziałam — Imię moje nicby pani nie powiedziało. Interesuję się panią i żal mi jéj, niech, to wystarczy. Położenie pani nie gorszy mnie. Tylko niepotrzebnie pani przybierasz nazwisko pana Gilbert. Czy on upoważnił panią do tego?
— Nie i owszem zabronił mi. Ponieważ nie chce tutaj przyjmować nikogo ze swoich przyjaciół, ukrywa więc swoje małe gospodarstwo, a mieszkanie nie jest najęte ani na jego ani na moje nazwisko. Ja także ukrywać się muszę z powodu swojéj matki, któraby mię za nowo skubała; nie jestem jeszcze pełnoletnią i wychodzę tylko wieczorem wsparta na ramieniu Pawła, po ulicach na których niezbyt jasno. Kiedy pani zapytała o panią Pawłową Gilbert, miałam chwilę głupoty czy dumy; ale nikt mnie nie znał pod tém nazwiskiem. Prawdę mówiąc i mnie nikt nie zna. Nie pokazuję się. Pani Féron wszystko kupuje, robi sprawunki, przynosi i odnosi robotę, chodzi na przechadzki z malcem. Ja co prawda, nudzę się bardzo będąc