— Widział ją wychodzącą; był w bramie, kiedy ona wsiadała do powozu.
— Musiał zapewne wypytywać stróża tego domu?
— Bez wątpienia, bo poglądał na panienkę z miną drwiącą i możnaby było przypuścić, że chciał być poznanym; ale panienka była zamyślona i nie uważała na niego.
— Dlaczego przypuszczać, że chciał zadrwić.
— Bo on jest szalony z zazdrości i myśli, że panienka stara się kogoś spotkać. Bezwątpienia urządził on przeciwko mnie kontrminę, jak powiadają. Musiał wiedzieć, co polecono mi odkryć i wie pewnie teraz, że pan siostrzeniec pani ma coś innego w głowie, nie zejście się z panna Cezaryną. Dobrze jest żebyś pani wiedziała o tem; obowiązkiem pani jest ostrzedz panienkę, a moim — wykonać rozkazy, jeżeli ma pani jakie dla mnie na jutro.
— Porozumiem się z panną Cezaryną; dziękuję i dobranoc Bertnardzie.
Tak więc pomimo upłynionego czasu, trzy ty godnie blisko od swoich pogróżek, markiz nie za niechał myśli zemsty. Prawdę mi powiedział, zapewniając, że on zdolnym jest do przechowania gniewu aż do chwili jego nasycenia, tak jak przechowywał swą miłość beznadziejną. Był to więc człowiek straszny, ani szalony ani zły może, ale nie mogący zawładnąć swojemi, namiętnościami. Mówił o zabójstwie bez prowokacyi jako o rzeczy pewnej, a teraz wiedział kim się Cezaryna zajęła! Zaczęłam złorzeczyć na nowo strasznemu jej zachceniu,
Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/162
Ta strona została przepisana.