na które o mało co się nie zgodziłam. Postanowiłam uprzedzić pana Dietrich. Czekałam aż wróci, zatrzymałam go gdy przechodził i opowiedziałam wszystko co zaszło, nie pomijając i tego co mi Bertnard zakomunikował.
— Potrzeba — rzekłam do niego w końcu, — ażebyś się pan wdał w to wszystko. Ja nic tu nie poradzę; siostrzeńca oddalić nie mogę; praca przykuwa go do Paryża, a zresztą gdybym mu powiedziała, mu grożą, on z tem większą namiętnością wystawiałby się na nienawiść, którą uważałby za śmieszną, ale o któréj ja myślę bardzo poważnie. Nie mam już teraz żadnej władzy nad Cezaryną. Pan jesteś jej ojcem, możesz ją wywieźć, co do mnie uprzedzę zaraz policyę, ażeby czuwała nad przebraniami i wycieczkami pana de Rivonniére.
— Byłoby to rzeczą bardzo poważną. odpowiedział Dietrich — mógłby stąd wyniknąć skandal, od którego chce ochronić swoją córkę. Wywiozę ją, jeżeli tego potrzeba; ale naprzód zobaczę się z samym markizem. Ze mną rachować się będzie musiał, jeżeli szaloną swoją zazdrością i szpiegostwem skompromituje Cezarynę. Pociesz się pani, ja będę czuwał, poznam stan rzeczy i działać będę; ale na teraz, o ile mi się zdaje, nie mamy potrzeby nim się niepokoić. On sądzi że Cezaryna doświadczyła dzisiaj rozczarowania, które go pomściło i że nie będzie już myślała o rywalu, którego żonę i dziecko widziała, gdyż on musi wiedzieć Wszystko, co się siostrzeńca pani dotycze.
— Bardzo to dobrze, panie Dietrich, ale jutro
Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/163
Ta strona została przepisana.