w każdym jednak razie nie sądź pan, żebym chciała znosić najmniejszy brak względów.
Zbity z toru całą tą reprymendą, markiz starał się usprawiedliwić; utrzymywał, iż rzeczywiście był nieobecny, że posłał kartę z napisem P. P. C.[1], co nie było prawdą; a ponieważ kłamać nie umiał, wewnętrzne jego szyderstwo zmieniło się w zakłopotanie i gniew tłumiony.
P. Dietrich, który dotychczas zachowywał milczenie, przemówił wtedy:
— Panie markizie — rzekł, zadzwoniwszy wprzódy i zabroniwszy przyjmować innych odwiedzających przyszedłeś pan po objaśnienie, po które chodziłem dziś rano do pana. Udałeś się pan nieobecnego, a nie opuściłeś Paryża. Zarówno jak i córka znajduję to trochę dziwném, że pan nie umiałeś upozorować przed nami swojego zniknięcia; ale zdziwienie moje jest jeszcze daleko głębszém i poważniejszém niż jéj, gdyż wiem to czego ona nie wie. Pan zrobiłeś się jéj nadzorcą, że nie użyję wyrazu ściślejszego może ale zbyt bolesnego. Wymówką dla pana jest bez wątpienia jakaś namiętność lub gniew, który usprawiedliwia pańskie postępowanie w jego własnych oczach, ale który czas już powściągnąć, jeżeli nie chcesz go pan wyznać szczerze, otwarcie.
— Dobrze więc! wyznaję go otwarcie — odpowiedział markiz przyparty do ściany imponującą
- ↑ Four prier congé — z prośbą o urlop (azatém z pożegnaniem).