łam Bertrandowi, żeby nie odnosił żadnego jéj listu, nie pokazawszy go przedtem p. Dietrichowi lub mnie. Długo się wahał z przyjęciem takiego polecenia. Dla niego Cezaryna była najlepszą, głową w domu. Jeżeli mógł ktokolwiek zażegnać burzę, która się nad nami zbierała, a któréj ważność on bardzo dobrze rozumiał, bo zgadywał to czego mu nie mówiono — to zrobi Cezaryna a nie kto inny. Nalegania jednak moje zwyciężyły go, — przyrzekł. W trzy dni potém przyniósł mi list Cezaryny adresowany do pana de Rivonnière; ale prosił mię zarazem, żebym zażądała jego rachunku od p. Dietricha.
— Nigdy nie zdradzałem dobrych państwa — mówił — a pani zmusiłaś mię do złego przyrzeczenia. Panna Cezaryna nie będzie odtąd miała zaufania we mnie. Nie mogę zostać w domu, gdzie mnie szanować nie będą.
Nie wiedziałam już co robić. Ten człowiek miał słuszność. Zbyt późno było zatrzymywać Cezarynę, a odebrać jéj najwierniejszego i najbardziéj poświęconego sługę — znaczyło popchnąć ją do popełnienia jeszcze większéj nieroztropności. Oddałam list Bertrandowi i czekałam, żeby Cezaryna przyszła sama i opowiedziała co się w nim znajduje, bo rzadko się zdarzało, żeby nie żądała rady skoro tylko uczyniła coś podług swego widzimisię.
Nie przyszła. Niepokój mój wrócił. Tą razą nie lękałam się już o swego siostrzeńca. Byłam pewną, że Cezaryna go nie widziała; ale bałam się o p. Dietricha, którego postępowanie markiza silnie roz-
Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/172
Ta strona została przepisana.