przeszkody i niszczyć opór na drodze do czynu stojący.
— W takim razie — myślałam — czémże dręczy się ojciec? Chce ją mieć mężną — ona jest niezwyciężoną. Stara się ją zahartować, — ona jest ogniem w którym innych zahartować by można. Usiłuje nauczyć ją cierpieć, jak gdyby jéj przeznaczeniem nie było zwyciężać? A ci co panować umieją, czyż cierpią?
Przestraszyła mię; postanowiłam dobrze ją zbadać, zanimbym zdecydowała się krążyć jak satellita koło téj gwiazdy. Szło tu o dowiedzenie się, czy była tyle dobrą ile miłą, czy siły swéj użyje na dobre lub złe.
Nie łatwo było to zgadnąć; ja też więcéj jak rok na to poświęciłam. Razu jednego na wsi, dokuczały mi bardzo krzyki jakiegoś ptaszka nie mającego co jeść, którego w klatce trzymała. Ponieważ przeszkadzał w lekcyi muzyki, a ja ze swéj strony nie znoszę widoku cierpienia, wstałam chcąc mu dać trochę chleba. Cezaryna udała, że tego nie widzi; ale po lekcyi wzięła klatkę do swego pokoju a wkrótce usłyszałam, że post przymusowy i krzyki rozpaczy rozpoczęły się znowu na dobre. Zapytałam się jéj, dlaczego nie daje pożywienia temu stworzonku, które jeść przecież umie.
— Z bardzo prostéj przyczyny — odpowiedziała: — jeżeli będzie mógł obejść się bezemnie, to nie będzie o mnie dbał.
— Ale, jeśli o nim zapomnisz?
— Nie zapomnę.
Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/22
Ta strona została przepisana.