— Pan zabiłeś prawie mego najlepszego przyjaciela, pan martwisz się tém, chciałbyś powrócić mu życie. Może to jest w pańskiéj mocy. Kobieta, którą, on kocha namiętnie, kocha kogo innego. Słusznie czy niesłusznie, wyobraża sobie, że pana. Gdybyś się pan ożenił, ona zapomniałaby o panu. Czyż nie myślisz pan zaślubić téj, któréj sprawy broniłeś tak wiernie i energicznie?
Odpowiedziałem, że ta fantazya panny Dietrich dla mnie, wydawała mi się zawsze niedorzecznym żartem, powtarzanym w dobréj może wierze przez osoby, w których markiz niepotrzebnie położył swoje zaufanie.
— A gdyby te osoby nie myliły się? odparł pan de Valboune.
— Miałbym tylko jedno do powiedzenia: Nie zakochałem się w pannie Dietrich i nie jestem ambitnym.
— Ta prosta odpowiedź, pochodząc od pana, wystarcza nam — odparł wice-hrabia.
A teraz czy pozwolisz nam pan wyrazić sobie pewną obawę co do Małgorzaty?
— Teraz, kiedy błędy zostały tak okrutnie odpokutowane, pozwalam na wszystkie pytania. Miałem zawsze zamiar zaślubienia Małgorzaty w dniu, w którym ją pomszczę. Myślę więc ją zaślubić, jak tylko wyjednam sobie zgodę na ten związek panny de Nermont, mojéj przybranéj matki. Ona jest już trochę do tego przygotowaną, ale jeszcze niedostatecznie. Prawdopodobnie za dni kilka da mi swoje pozwolenie.
Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/240
Ta strona została przepisana.