że p. Dietrich został w Paryżu przy niéj, oczekując na otwarcie sessyi parlamentarnéj. Cezaryna nie lubiła już świata, i było to w dobrym smaku żeby żyła ustronnie. Świta jéj pretendentów naturalnie opuściła ją. Pomiędzy swymi dawnymi przyjaciółmi wyszukała osoby poważne, zajęte nauką lub polityką. Ani jeden piękny młodzieniec, ani jedna kobieta modna nie uwijali się w pałacu Dietrichów. Paweł ze swém skromném ubraniem i poważną postawą, nie odbijał wcale od tego areopagu ludzi dojrzałych, zebranego wokoło literackich i filozoficznych elukubracyj pięknéj markizy. Znajdował przyjemność w zajmujących rozprawach, których sztukę podnoszenia i podtrzymywania, Cezaryna posiadała w zupełności. Bardzo się tam dobrze wydawał, kiedy go zmuszano przyjąć w nich udział. Miał on już w tym świecie stosunki, które poufalszemi się stały. Wielce go tam ceniono; oceniono jeszcze więcéj, widując go częściéj i mniéj skrępowanego swoją wrodzoną dyskrecyą. Udało się Cezarynie sprawić, że zaczął błyszczeć pomimo woli, nie dostrzegając pomocy jakiéj mu ona dostarczała.
Przy końcu zimy, kiedy ustaliła się ich przyjaźń bez przełomu i wzruszenia, poprosiła go żeby jéj przyprowadził Małgorzatę. Odmówił i powiedział dla czego. Małgorzata była zbyt wrażliwa, zbyt mało posiadała zasobów doświadczenia i rozumowania, ażeby wyjść ze sfery w któréj była szczęśliwą i rozsądną.
Na wiosnę, Paweł którego położenie z dniem
Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/257
Ta strona została przepisana.