Musiałam zostać jeszcze dni kilka dla pielęgnowania Małgorzaty, którą, zmartwienie i niespokojność również o chorobę przyprawiły. Cezaryna wróciła i dla niéj; ożywiła skołatany jéj umysł, okazała jéj zajęcie się z którego była bardzo dumna, pocieszyła i rozweseliła Pawła, który, zaledwie przyszedłszy do siebie z jednego przestrachu, wpadł w drugi, obudziła dla siebie miłość w staréj Féron, z którą rozmawiała o rzeczach najpospolitszych językiem tak prostym, że wyższa kobieta zacierała się w niéj zupełnie, ażeby zejść na poziomy najuboższych w duchu. Ta czarująca ponęta i mnie samę pociągnęła, gdyż w rozmowach naszych, nie wyrzekała się już sposobem poufałym swego postępowania na zewnątrz. Nabrałam przekonania, że się już zupełnie wyleczyła ze swéj dumy i ze swéj namiętności. Nie lękałam się już powiększać zapału Pawła, podzielając uwielbienie jakiém przejęty był dla niéj. Wdzięczność jego i przywiązanie stawały się rzeczą świętą, przewidywanie niebezpieczeństwa wydawałoby mi się obelgą dla nich obojga.
A przecież markizie udało się tam, gdzie Cezaryna musiała dać za wygraną. Polepszyła los Pawła, gdyż za pośrednictwem swego ojca wpływała na postanowienie pana Latour tak, że się Paweł tego ani domyślał. P. Latour doznawszy strat pewnych, chciał ograniczyć swoje operacye. Pożyczając mu znaczną summę p. Dietrich, sprowadził rzecz wprost przeciwną i sprawił, że Pawłowi powierzono interes dość wielkiéj wagi.
Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/260
Ta strona została przepisana.