strzenica jéj sprzeciwiała, Cezaryna traktowała ją po przyjacielsku jak dziecko) ale żadnego na nią wpływu nie miała; druga — poważna, ale niezdecydowana jeszcze i niespokojna. Wyznaję, że nic przedsiębrać nie śmiałam, bojąc się rozdrażnić miłość własną, którąby walka do rozpaczy przywiodła.
Wróciliśmy do Paryża w środku zimy. Cezaryna, którą nic nie obchodził tak długi pobyt na wsi, nie okazała całéj radości swojéj na widok Paryża, drogiego domu i starych znajomości; mimo to ujrzałam, że ojciec miał słuszność mówiąc o jéj zamiłowaniu świata. Zdrowie jéj, nie zbyt świetne od śmierci matki, polepszyło się szybko jak tylko zdołano jéj sprawić jakąś rozrywkę.
To stanowcze zwycięztwo w równowadze zdrowia fizycznego, uczyniło ją w krótkim przeciągu czasu tak piękną, tak czarującą w ułożeniu i ruchach, że w szesnastym roku życia miała już cały powab kobiety skończonéj. Widziałam, jak rozkwitała prawie w jednéj chwili. Zgadywała to, czego nie miała czasu się nauczyć; sztuki i literatura odkrywały jéj swe skarby, jakby pod skinieniem laski czarodziejskiéj. Smak jéj stawał się czystym. Zarzuciła paradoksy, poprawiała się z chęci pasowania na oryginalność. Nakoniec stawała się tak godną uwagi, że w końcu roku, zdanie swoje przed p. Dietrich w ten sposób streściłam:
— Zostanę. Nie jestem potrzebną dla pańskiéj córki. Może nikt nie jest i nic będzie nigdy dla niéj potrzebnym, bo proszę to zauważyć, ona jest
Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/28
Ta strona została przepisana.