Wielkiéj doznałam radości, zobaczywszy to drogie dziecko w dobrem zdrowiu i znacznie podrosłém. Nie był już pięknym, ale zachwycającym; był podobnym do mojéj biednéj siostry: piękne czarne oczy łagodne a przenikliwe, usta zarysowane zgrabnie i pełne dystynkcyi, bladość interesująca a nie chorobliwa, włosy delikatne i wijące się po nad czołem dzielném i szlachetnmé. Nie obiecywał wysokiego wzrostu, członki były delikatne ale bardzo zgrabne, a we wszystkich jego ruchach harmonia, tak jak we wszystkich zgięciach głosu był wdzięk.
Właśnie co skońcył nauki i otrzymał dyplom bakałarza. Wielce się niepokoiłam tém, jaki zawód ma sobie obrać. P. Dietrich, z którym kilka razy o tém mówiłam, powiedział mi:
— Nie martw się pani, ja się nim zajmę. Proszę mnie z nim zaznajomić, to zobaczę, do czego czynią go zdolnym, jego charakter i poglądy.
Ilekroć wspomniałam Pawłowi o zaprezentowaniu. odpowiadał mi zawsze ze stałością, któréj w nim nie przypuszczałam:
— Nie, ciociu, jeszcze nie teraz! Przyszłością, moją zajmowałem się wprzód, nim wyszedłem ze szkół. W ostatnich klasach miałem bardzo wielkiego przyjaciela w synu jednego bogatego księgarza-wydawcy, który mi proponował, ażebym wszedł wraz z nim jako komisant do jego ojca. Na początek będziemy mieli tylko mieszkanie i pożywienie, ale potem brać będziemy pensyę, która wzrastać będzie wraz z naszą pracą. Mówiłaś mi ciociu, że mam sześćset franków dochodu, to więcjé niż mi
Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/30
Ta strona została przepisana.