życia jest łatwą, jeżeli się przygotujemy bez burz domowych do panowania nad swojém otoczeniem.
Jeżeli przedstawiam tu Cezarynę, mówiącą z cokolwiek większym związkiem i ścisłością niż je wówczas posiadała, robię to tylko dla skrócenia i streszczenia całości naszych częstych rozmów. Mogę zapewnić, że ta treść, któréj rozwój wzmagałam odpowiedziami i spostrzeżeniami, jest w każdym razie bardzo wierną, i że Cezaryna w osiemnastym roku życia nie oddaliła się od programu przewidzianego i sformułowanego z dnia na dzień.
Szybko więc przebiegnę te lata, które doprowadziły nas do owego rodzaju dojrzałości. Co lato jeździliśmy do Mireval, gdzie dużo ze mną pracowała, wstając bardzo rano i nie tracąc ani godziny. Rozrywki jéj były krótkie i czynne. Chodziła do ojca na pole lub do jego gabinetu, interesowała się jego pracami i poszukiwaniami. Tak go to zachwyciło, że stał się jéj wielbicielem i niewolnikiem; nicby to nie było złego, gdyby Cezaryna nie wyznała mi, że ją rolnictwo nic a nic nie obchodzi, tylko chce zrobić przyjemność ojcu, to znaczy oczarować go i podbić.
Mogłam się obawiać, żeby w ten sposób ze mną nie postępowała, gdybym nie widziała, że naukę kocha na prawdę i stara się zwiększyć summę wykształcenia, którego ja dostarczyć jéj mogłam. Wkrótce poczułam, że wystawiam się na niebezpieczeństwo przyzostania w tyle, i że powinnam była pracować na własny rachunek; nie zaniedbałam tego, ale nie miałam już ani ognia, ani łatwości
Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/48
Ta strona została przepisana.